niedziela, 6 marca 2011

Ostatnie dwa miesiące w wielkim skrócie.

Miałem powódź w mieszkaniu bo chciałem zmienić kran ale przy zakręcaniu głównego zaworu wody w łazience ten łamał się kawałek po kawałeczku. W końcu odpuściłem bo właściwie to już nie było za co chwycić. I to był błąd bo kran odkręciłem a woda zaczęła pryskać ciśnieniem większym jak z węża strażackiego zdzierając przy tym farbę ze ścian. Długo by pisać co było dalej.

Przerobiłem meble kuchenne, które z meblami kuchennymi nie mają nic wspólnego poza tym, że w kuchni stoją. To takie dwie nie wielkie, lipne meblościanki. Jedna przy pomocy młotka „poszła” na pół i przekręcając to co zostało o 90 stopni powstał stolik. Dodałem drzwiczki i szeroki blat z resztek desek. W końcu nie muszę krojąc chleb czy obierając to czy tamto, garbić się o ponad 100 stopni. Muszę to wszystko jeszcze tylko pomalować.

Mój czarny składak czeka na przewiezienie do Krakowa więc : Wiosno przyjdź już! Chcę pojechać nim pod Halę Targową by sprzedać parę filmów.