niedziela, 9 stycznia 2011

Wszyscy mają pralkę... mam i ja.

W końcu kupiłem pralkę. Przywiozło mi ją dwóch prawie, że bliźniaków ze śląska. Przez ostatnich kilka miesięcy jak mieszkam w tej kamienicy męczyłem się z praniem wykonując tą czynność we Frani a czasem wyłącznie w wannie. Franiu od tej pory służyć mi będziesz co najwyżej jako beczka na ogórki :)

wtorek, 4 stycznia 2011

...

Po sylwestrze wróciłem na kilka dni do domu. Chciałem sobie kupić pralkę ale mam jeszcze nie zapłacony rachunek za telefon więc muszę się nadal męczyć z praniem w starej frani, którą z domu przywiozłem ;/ Wierzcie mi, że nawet nie wiecie jakie to szczęście mieć tzw. AUTOMAT do prania :) Ja tego szczęścia nie mam .
Wracam do Krakowa... Zabieram ze sobą stary, zepsuty aparat i dwa obiektywy. Wszystko to zawiśnie na ścianie w łazience - a tak, a co, a dlaczego by nie ? Podczas wieszania tych bibelotów będę słuchał sobie Rojka i jego scenariusz dla sąsiadów bo.... sąsiadka zalała mi sufit w łazience i teraz mam sufit w moro. 



Aparat już wisi na szafce w kiblu chociaż spodziewałem się, że będzie to wyglądać trochę lepiej :) 

Świąteczny czas.

Przygnębia mnie całe to świąteczne zamieszanie. Przygnębiają mnie ciągłe pytania - a gdzie w tym roku idziesz na sylwestra ? A nigdzie ! Siedzę sam od kilku lat w domu pijąc wino, słuchając muzyki, oglądając filmy. Może i nie jest to zbyt przyjemne ale chyba lepiej samemu jak z kimś z kim człowiek nie ma specjalnie wspólnych tematów.

:)

Mam już węgiel, okna uszczelniłem :)
Świeżą zupę właśnie zrobiłem by się ogrzać " od środka ".

Drugi rok już w plecy.

Mija mi właśnie drugi rok w Krakowie a moje fotografie nadal nie dokończone.